Cotygodniowy Kurier Karpiowy
Poszkodowani producenci rolni będą mogli otrzymać pomoc do kwoty odpowiadającej maksymalnie 130 % wartości ogółu poniesionych strat, jednak nie więcej niż 300 tyś zł. Warunkiem otrzymania tego wsparcia jest posiadanie protokołu z oszacowania strat w ramach takich zdarzeń losowych jak: ujemne skutki przezimowania, przymrozki wiosenne, susza, powódz, itp.
A jakie wsparcie klęskowe mogą uzyskać rybacy śródlądowi? Przecież też są rolnikami, też mają straty wynikające z ujemnych skutków przezimowania( ryb), przymrozków (wylęgi), suszy (przyduchy), powodzi itp.
Pewnie prędzej zarybimy piaski Jemenu łososiami, o czym opowiada wchodzący na nasze ekrany film "Połów szczęścia w Jemenie", niż rybacy śródlądowi otrzymają wsparcie klęskowe należne rolnikom. Kilka słów o filmie, bo co prawda dotyczy rybołówstwa brytyjskiego, ale u nas też funkcjonują różne dziwne projekty.
Sam film, to ekstrawagancka komedia romantyczna, jak marzenie jemeńskiego szejka , który postanawia, że w sztucznie stworzonej na pustyni rzece będzie... łowił łososie. A kto najlepiej zna się na łososiach? Brytyjczycy. Dlatego szejk zleca reprezentującej go w kontaktach ze światem pannie Harriet Chetwood-Talbot (Emily Blunt), aby do projektu "Łosoś" wynajęła Szkota dr Alfreda Jonesa (Ewan McGregor) pracującego w rządowym departamencie ds. rybołówstwa.
Cóż z tego, że dr Jones pomysł szejka uważa za idiotyczny, skoro nie może mu odmówić, gdyż Araba wspiera Patricia Maxwell ( Kristin Scott Thomas), sekretarz ds. mediów brytyjskiego premiera. Ta na gwałt potrzebuje jakiejś optymistycznej wiadomości na temat kontaktów Zjednoczonego Królestwa z Bliskim Wschodem, bo przychodzą stamtąd tylko przerażające wieści o zamachach bombowych. Łososie jej się podobają, zwłaszcza gdy uświadamia sobie, jak wielu Brytyjczyków je łowi. A przecież każdy łowiący to jeden głos w najbliższych wyborach. Film kończy żarcik w którym minister spraw zagranicznych ląduje za karę w departamencie rybołówstwa. Film, jak to film. Trochę w nim prawdy, trochę fantazji. Czy w jakiejś mierze przystaje do naszych, polskich realiów, oceńmy sami.
Wracając do rybaków- rolników. Kto ma więc zadbać o to, by klęskowe dla rybaków nie było tak abstrakcyjne jak łososie w Jemenie? Ministerstwo Rolnictwa, organizacje rybaków, sami rybacy, kto jeszcze ? Wspólnie, czy osobno? A może wystarczy, żeby wymienieni kompetentnie wypełniali swoje powinności, do których należy zaliczyć również naprawianie wcześniejszych błędów.
Redakcja PK
Zapraszamy do aktywnego uczestnictwa w dyskusji. Czekamy również na propozycje nowych tematów, które mogłyby być podjęte w naszych publikacjach. Zarówno komentarze, jak i propozycje tematów można przesyłać mailowo: redakcja@pankarp.pl
Źródło: http://www.pankarprybacy.pl/feleton_19.html